W końcu dopłynęliśmy do brzegu, gdzie już pojawiało się nasze miasteczko namiotowe. Dobrze by było, gdyby choć na czas rozstawiania namiotów przestało padać, choć rozbijanie obozu przy ulewnym deszczu czasem bywa zabawne :)
Okazało się, że nasz problem z wyborem kierunku na jeziorze przerodził się w blisko 15min. opóźnienie, ale to i tak nic ze spóźnieniem 30min. ostatniego kajaka, który popłynął w drugą stronę i musiał nadrabiać troszkę dystansu.
Rozbiliśmy namioty i przyszła pora na zorganizowanie obiadu, który ukończyliśmy koło 20.30.
Fatalna wieczorna pogoda i zmęczenie wszystkich spowodowały, że nie bawiliśmy się przy ognisku do późna, a jedynie rozdzieliliśmy warty i rozeszliśmy się do namiotów.