Nasze obserwowanie "pięknych okoliczności przyrody" spowodowało, że troszkę zostaliśmy w tyle. Co gorsza na tyle się rozpadało, że widoczność znacznie się pogorszyła. Idąc za głosem rozsądku i, jak nam się ostatecznie dobrze wydało, dojrzawszy plecy jakiegoś kajakarza z naszej ekipy popłynęliśmy w prawo.