W sumie najgorsza rzecz jaka może spotkać kajakarza, to płynięcie przez jeziora i rozlewiska. Nie dość, że trzeba się sporo "namachać" (choć to jest plusem jezior), to wokół się nic nie dzieje, zupełnie jak w polskim filmie akcji. :) Na szczęście już niedługo mieliśmy wpłynąć na "wodę płynącą"