Po kilkugodzinnej jeździe autokarem wreszcie przybyliśmy na miejsce spływu, na którym mieliśmy bić wszelkie rekordy.
Dzień był bardzo pogodny, mogliśmy się spokojnie wykąpać w jeziorze i po odpoczywać przed najbliższymi dniami pełnymi wiosłowania.
Ze względu na brak atrakcji w pobliskiej miejscowości, była tam jedynie mała piwiarnia, zostało nam jedynie zebrać drewno i czekać aż zajdzie słońce żeby rozpalić ognisko.